sobota, 7 marca 2015

Kasino on deaddoggies.com

Metropolitan Museum of Art przechowuje tych zdjęć ze cztery setki - na większości contessa, La Castiglione. Po dwudziestce i przed sześćdziesiątką (ostatnie fotografie powstały pięć lat przed jej śmiercią). W międzyczasie Virginia Oldoini zdążyła zostać kochanką Napoleona III ("małego"), zadziałać w dyplomacji, urodzić syna, rozstać się z mężem, stracić syna, pobujać się w towarzystwie [ten link akurat warto kliknąć], zaprzyjaźnić z Emilem Blanche (synem tego doktora Blanche), przeprowadzić na Plac Vendôme 26, skąd w 1893 roku (w tym samym roku budynek zajmuje Boucheron [=diamenty, bijou, etc], więc może eksmisja?) przeniosła się kilkaset metrów dalej (ale to już jednak nie to) - pod czternastkę na rue Cambon. 
Pierre-Louis Pierson wraz z braćmi Mayer mieli swoje atelier przy Boulevard des Capucines 5, gdzie jako jedni z pierwszych w Paryżu retuszowali dagerotypy. To właśnie Pierson przez czterdzieści lat fotografował Tę Castiglione i nawet pokazywał swoje prace na Wystawie Światowej w latach sześćdziesiątych. 
Contessa miała psy. Robert de Montesquieu, który pisał (i pisał) biografię hrabiny, zanotował, że zdjęć psów jest siedem (La Colombe et le Tigre, [s.6]) - Metmuseum na ich dziesięć. Psy natomiast są na nich dwa - oba terierowate, jeden jest pewnie suczką, bo czy chłopakowi wypadałoby nosić obróżkę z kwiatami?
Virginia wyraźnie woli drugiego, tego z dłuższym włosem - Kasino (a może Kaino). To jego ściska, nosi na rękach i sadza sobie na kolanach. Kaino ma również fotografie post mortem. Właśnie tak. Pośmiertne fotki zwierząt istniały, to jasne - wystarczy przejrzeć choćby The Thanatos Archive - jest tam kilka kotów i psów. Takiego ołtarzyka, jaki postawiła La Catiglione swojemu pupilowi trudno tam jednak szukać. Są i wspólne zdjęcia - z panią i z tą psią koleżanką - obróżka z imieniem, kwiaty, łańcuszkowa smycz, psia poduszka z wyhaftowaną krzyżykowo koroną oraz kartka z ręką hrabiny zapisaną frazą "Venue du Ciel" - wygląda na to, że Kaino była jednak suczką. Mała leży z otwartymi, mętnymi już oczami. (I, kurcze, to jest świetne zdjęcie!)
P-L. Pierson, Les Chiens, 1875-1880 [MMoA, 1975.548.176a]
Drugie wcale nie jest mniej przejmujące. Chyba najbardziej przejmuje w nim to, że zdaje się (chusta, oczy) zostało zrobione później. Casiglione podaje psu na łyżeczce lekarstwo, albo próbuje go karmić. Obok stoją fiolki i pudełka. Hrabina w ciemnym czepku podpiera głowę - załamana, a może i zmęczona opieką nad umierającą. Byłoby to po prostu smutne, ale ponieważ wiklinowy koszyk psa przesunięto i oparto o ścianę, żeby wszystko było dobrze widać, jest też przygnębiające - jeśli na temat ostatniej fotki wybrano psa chorującego, musiał pies chorować bardzo i długo.
P-L. Pierson, Les Chiens, 1875-1880 [MMoA, 1975.548.176]
Well, she was adored once too.


PS. Wiesław póki co ma się dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz