czwartek, 12 lutego 2015

Czarne Inezy i Cyganki

W Polonie jest kilka zdjęć Pawła Kochańskiego. Podobają mi się te '"dorosłe" z Ordyńskim i z Rubinsteinem, z Szalapinem - mankiet, kolano, bioderko i uśmiech. Lubię też bardzo na tych zdjęciach jego stroje plażowe, zwłaszcza obuwie. Przede wszystkim zaś ujmuje mnie w nich jakaś miękkość w relacjach między mężczyznami. 
Weźmy tę, na której jakiś olbrzym całuje, a w zasadzie próbuje pocałować, wyrywającą mu się dziewczynkę, a Kochański, z głową oklejoną czepkiem, śmieje się do obiektywu, mocząc tyłek w morzu (a może to ocean, kto wie).
http://polona.pl/item/5770200/0/http://polona.pl/item/5769929/0/
Ci sami bohaterowie za chwilę (a może chwilę wcześniej) pozują w trójkę - Kochański czepek trzyma w ręku, dziewczynka spogląda zawadiacko, olbrzym się uśmiecha i jest wspaniały. Miękkość.

Trochę tej miękkości jest też na zdjęciach Kochańskiego z Psem. Pies miał na imię być może Pies, bo tak go podpisano na fotce, pewno już z Nju Jorku, dedykowanej "Kochanemu Skrobaczowi" - a może to po prostu międzygatunkowy szacun.

Przede wszystkim jednak za zdjęciach Kochańskiego z psem, który nota bene zdecydowanie jest psem naręczno-kolanowym, jest duma z psa. Nic w niej zresztą dziwnego, bo najwyraźniej pies (Pies?) powszechnie jest podziwiany i zdaje się nawet podziwiających dostrzegać (pani z tego zdjęcia Psa lubi - widać to na innych fotach), co dumę pana tylko podbija.

Ta duma i własnego psa lubienie w męskim wydaniu ma też odmianę szczególną, którą ja z kolei lubię bardzo, a Wiesław pewnie mniej, bo to do niego skierowano niedawno te słowa:
Pan: - Co, nie podoba ci się moja sunia? No jak ma się podobać ci, no jak? Ty jesteś zwykłą sunią, a to jest taka czarna Inez.

Albo inna rozmowa, w sklepie:

ja: - Hm, tak ona lubi na rękach być noszona?
Pan: - Lubi lubi, niech ją pani pogłaszcze.
ja: - O, no miła bardzo.
Pan: - No jasne, że miła! Pani sobie obejrzy jej oczy. To jest, proszę pani, cyganka [Cyganka?]. Ona się do mnie przybłąkała, bo to jest cyganka, oczka ma pomalowane, cygańska dusza w niej jest.
ja: - Ale jak jej ta sierść pięknie rośnie na pysku.
Pan: - A nie, to tak nie rośnie, chodzimy do fryzjera się czesać dwa razy w miesiącu. Przecież trzeba jakoś wyglądać.

Ani pies-cyganka, ani Czarna Inez nie dadzą się Wiesławowi nawet z daleka powąchać, są malutkie,  prują mordy na wszystkie psy z osiedla, a spuszczone ze smyczy (co się pewnie im niestety na spacerach nie zdarza) najpewniej rozpruwają zwykłym suniom (a i psom może) gardła. Kochają tylko swoich panów, którzy są staruszkami z tatuażami na dłoniach i pewnie mają "zwykłe" żony, a na boku, całkiem legalnie, takie fantazmatyczne złe kobiety z czarnymi oczami i zgrabnymi nogami - czterema.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz